Po Festiwalu Kierunek Wschód w Białymstoku pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
Przyjechały do Białegostoku teatry z Bielska-Białej i z Rzeszowa, z Grodna i z Mińska. Każdy spektakl miał przynajmniej fragment, jaki mógł się podobać. Który z nich pozostawił najwięcej refleksji? Znalezienie odpowiedzi na tak postawione pytanie może nie być łatwe. Bo rozrzut tematów poruszanych w przedstawieniach zaprezentowanych podczas festiwalu Kierunek Wschód II był ogromny. Dziś chyba na nikim nie robi już wrażenia wyzbywanie się dóbr materialnych w imię moralnego oczyszczenia. Przedstawione w komediowym tonie przez grodzieńskich aktorów "Polowanie na szczury" bardziej bawiło, niż skłaniało do refleksji nad konsumpcjonizmem. Na pewno najmocniejszym i najbardziej zaskakującym tekstem charakteryzował się spektakl Teatru im. Wandy Siemaszkowej z Rzeszowa. Groźba wojny, spirala wzajemnej nienawiści, mszczenie się na sąsiadach - choć ukryte w monologu starego lekarza - te problemy są ciągle aktualne, Natalia Kitamikado odpowiadała za asce