Od prapremiery "Dziadów" Teatr im. Słowackiego mobilizuje się co lat 30, a wiec co pokolenie - do nowej inscenizacji. Ta wstrzemięźliwość sprawia, że każda nowa próba staje się dyskusyjna wobec utrwalonej tradycji. A wieloznaczna problematyka tego eposu scenicznego i jego polifoniczna struktura kuszą do integracji. Takiej pokusie uległ też B. Korzeniewski, który eksponował wszystkie (choć skrócone) części i wątki, ale nie w kolejności ustalonej przez poetę. Poprzestawiał je w całym przedstawieniu, zrywając pojedyncze sceny i powracając do nich po odegraniu scen innych. Obrzęd ludowy przenika całą akcję, sceny u księdza przeplatają się z więziennymi, senatorskimi, wizyjnymi. Mimo wyraźnego zamiaru, by tym sposobem uzyskać syntezę, nie wydaje się, by podobny tok był komunikatywny, zwłaszcza dla widza niewtajemniczonego. Całość przywodzi na myśl - rozbite zwierciadło, którego okruchy poskładano, inaczej mówiąc - disjecti membra poetae...
Tytuł oryginalny
Tydzień Teatralny
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 141