"Zemsta" jest - chyba się nie mylę - przedstawieniem prestiżowym, zrealizowanym tyleż dla honoru domu co i dla zademonstrowania nowego sposobu odczytania arcykomedii hrabiego Fredro. Odczytał ją już raz w ten nowy sposób Jerzy {#os#3254}Krasowski{/#} we Wrocławiu, warszawska inscenizacja z grubsza powtarza wrocławską, chociaż, oczywiście jest odmienna odmiennością czasów w jakich powstała i osobowościami aktorów. Wprowadza też pewne reżyserskie autokorekty. Ta "Zemsta" w Narodowym ma ambicje bycia "Zemstą" kliniczną, bez naleciałości interpretacji nadmiernie socjologizujących czy heroizujących, raczej komedia niż krzywe lustro, raczej zabawa niż traktat o społeczeństwie, o postawach. Zabawa, dodajmy, narodowa w stylu i charakterze. Tak dalece, że otwiera ją i wieńczy (a też i puentuje w środku) XVIII-wieczny polonez staropolski pięknie śpiewany , i opiewający w słowach nasz dom polski. Scenografia jest w porządku (Jerzy {#os#
Tytuł oryginalny
Tydzień recenzenta (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Tu i Teraz nr 18