„Tydzień, nie dłużej...” Clémenta Michela w reż. Anny Małman z Adria Art w Bydgoszczy w Scenie Relax w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Jeśli napisze, że to „komedia pomyłek” – to jakbym nic nie napisał. Bo właściwie mamy qui pro quo wywołane jednym tylko nieporozumieniem (o dość grubym kalibrze) i cały spektakl „kręci się” właściwie wokół niego, co byłoby może zabiegiem ubożuchnym, gdyby nie fakt, że coraz głębsze wchodzenie naszych bohaterów w owo kłamstwo – jak przystało na porządną farsę – jest po prostu bardzo śmieszne. Rzecz – mówiąc najkrócej – o tym, że Paul (znakomita, koronkowa i diablo trudna rola Andrzeja Nejmana) ma dość swojej dziewczyny, Sophie (urocza Anna Cieślak), więc wymyśla, że „wykurzy” ją z domu rękoma przyjaciela - który się do nich na tytułowy „tydzień, nie dłużej” wprowadzi – Marca (świetny Paweł Małaszyński). Jak można sobie wyobrazić - nie wszystko pójdzie zgodnie z planem…
Mamy świetnie napisany tekst, w którym nasi bohaterowie poruszają się bardzo blisko pewnych granic, że dwa razy nabrałem więcej powietrza w płuca, ale... i autor (i aktorzy) z takim wdziękiem bawią się teatralną umownością, że bez obaw możemy zabrać mamusię do teatru i w jej majowe święto i nawet - bliżej Zaduszek. Sic. A propos aktorów… Ileż to trzeba mieć w sobie wewnętrznej siły, jakiejś spiżowej równowagi, umiejętności wyłączenia na ponad dwie godziny cyngielka od poczucia humoru… Panowie (bo o ich dialogi głównie idzie) grają z marsowymi minami, plotąc tak straszne - obłędnie jednak śmieszne - bzdury, że w ich sytuacji każdy „cywil” ugotowałby się ze śmiechu, padł i już nie wstał. Naprawdę, czapka z głowy!
Urocze.