Cieszę się z piątkowej manifestacji w obronie Teatru Polskiego, bo pokazała, że jest energia, by bronić najcenniejszych zasobów, co dobrze wróży przed zbliżającym się Kongresem Kultury. Manifestacja ta, a zwłaszcza niezwykła jak na polskie warunki solidarność środowisk, pokazała, że chyba nastąpił też jakiś przełom - pisze Edwin Bendyk na swoim blogu Antymatrix.
W Teatrze Polskim we Wrocławiu miało być tak, jak niestety bywa w polskim życiu kulturalnym. Niewygodnego dyrektora miał zastąpić wygodny, powołany w zdumiewającej zgodzie ponad partyjnymi podziałami. Zespół, publiczność i środowiska kultury z całego kraju powiedziały dość. W piątek setki osób zebrały się w teatrze, a następnie przemaszerowały pod Urząd Marszałkowski, by bronić tej wyjątkowej sceny. O sednie sprawy pisałem krótko w poprzednim wpisie, świetnie istotę problemu komentuje Mike Urbaniak w tekście "Perła rzucona przed wieprze": >Krzysztof Mieszkowski jest krnąbrny i bezczelny. Nie ma w sobie za grosz pokory, nie para się dyplomacją. Często jest irytującym chwalipiętą. Bardzo nie lubi przymilać się do urzędników i polityków (dzisiaj sam jest posłem). To generalnie typ, który by znakomicie funkcjonował w Stanach Zjednoczonych, gdzie szczególnie się ceni ludzi odnoszących spektakularne sukcesy i mających dużą siłę