"Diabły z Loudun" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Pisze Jan Pawelec w Teatrze.
Ta historia miała wydarzyć się naprawdę. Świadczą o tym wspomnienia i wielokrotnie spisane relacje świadków. Francja pierwszej połowy siedemnastego wieku, kraj pod rządami Ludwika XIII i Armanda Jeana du Plessis, księcia Richelieu, kardynała Kościoła katolickiego, aż huczała od plotek na temat diabłów z Loudun. Matkę Joannę, przeoryszę tamtejszego klasztoru, męczą erotyczne wizje związane z miejscowym, urodziwym i libertyńsko usposobionym proboszczem parafii św. Piotra, Urbanem Grandierem. Odmawia on prośbie przeoryszy, by służyć jako spowiednik w żeńskim klasztorze, co tylko rozpala namiętności i wyobraźnię mniszki. Wedle jej relacji Grandier miał nawiedzić ją podczas snu, uprowadzić do kaplicy, by wspólnie z innymi mniszkami klasztoru wyprawić orgię, zakończoną czarną mszą - odprawioną na nagich ciałach kobiet. Wieść o wizjach matki Joanny szybko przedostaje się poza mury mniszej celi i dociera do uszu dostojników kościelnyc