"Czarnobylska modlitwa" w reż. Joanny Szczepkowskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Mike Urbaniak Mike Urbaniak na swoim blogu Pan Od Kultury.
Joanna Szczepkowska przygotowała adaptację i wyreżyserowała (sama gra też lekarkę) reporterską książką Swietłany Aleksijewicz "Czarnobylska modlitwa". To kolejna odsłona współpracy Teatru Studio z Instytutem Reportażu. Poprzednio na warsztat poszła książka Mariusza Szczygła "Zróbmy sobie raj". Ten nieudany spektakl wyreżyserował duet Kasia Adamik/Olga Chajdas. Agnieszka Glińska szybko i słusznie usunęła go z repertuaru. Tym razem nic nie trzeba usuwać, bo spektakl Szczepkowskiej nie jest zły. Ma całkiem zachęcający początek, nużący niestety środek i dobry koniec. Całość, po części skupia się na widzach, bo oto każdy z nas staje się członkiem wycieczki na poczarnobylską prowincję (udana scenografia Marty Zając). Uzbrojeni w aparaty fotograficzne ruszamy na bezkrwawe safari. Obiekty naszego zainteresowania, ludzie popromienni, bardzo chętnie opowiadają nam swoje historie, choć czasem niektórych denerwuje nieustanie błyskający flesz