"Turandot" Giacomo Pucciniego w reż. Marka Weissa w Operze i Filharmoni Podlaskiej w Białymstoku. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
W zaskakująco atrakcyjnej "Turandot" Pucciniego w Białymstoku śmierć niesie nie mniej optymistyczne przesłanie niż miłość. Kto sądzi, że dobrze zna ostatnie dzieło Giacomo Pucciniego z arią "Nessun dorma" śpiewaną przez wszystkich tenorów świata, a która weszła do muzyki pop i reklam, powinien wybrać się do Opery i Filharmonii Podlaskiej. Zobaczy zupełnie inną "Turandot" - zrealizowaną prostymi środkami, a przepełnioną dramatyzmem. Reżyser Marek Weiss odważył się na to, co rzadko robią inscenizatorzy na świecie. Przedstawił tylko to, co skomponował Puccini, który pracował nad ostatnią operą w pośpiechu, walcząc z rakiem gardła. Przegrał ten wyścig, zabrakło czasu, nie zdołał dokończyć finału. Na prapremierze w La Scali w 1926 r. Arturo Toscanini przedstawił jedynie to, co skomponował Puccini. Ale już następnego wieczoru pokazano tam "Turandot" z zakończeniem, które dopisał Franco Alfano - pompatycznym, z trudem przystaj�