Od początku, od kiedy był organizowany, budził wiele emocji i kontrowersji i sporo czasu upłynęło, zanim został zaakceptowany i uznany (także przez mieszkańców) za jedną z najważniejszych imprez w Jeleniej Górze. Mowa oczywiście o Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Ulicznych - zainicjowanym w 1983 roku z myślą o miastach i miasteczkach w najbliższej okolicy Jeleniej Góry - pisze Urszula Liksztet w Nowinach Jeleniogórskich.
W ówczesnej stolicy województwa odbywały się wówczas wyłącznie tak zwane "Karnawały" - jednodniowe prezentacje. To był festiwal "wędrujący", wszędzie, gdzie się pojawiali artyści, byli witani entuzjastycznie. To było święto w tych nieskłaniających do świętowania czasach. Festiwale trwały wtedy nawet dwa tygodnie i towarzyszyło im ogromne zainteresowanie: rozpisywała się regionalna i ogólnopolska prasa, realizowano reportaże telewizyjne. Oto, mimo szarzyzny stanu wojennego i siermiężnych lat po, udało się zrobić coś na przekór tym warunkom; festiwal miał uśmiechniętą twarz klauna Pinezki i białe skrzydła Teatru Snów. A jednak, mimo tej wielkiej sympatii, aprobaty i tłumów na wieczornych spektaklach, o poranku na biurkach miejskich urzędników pojawiały się skargi mieszkańców Placu Ratuszowego, że głośno, że ogień, że fajerwerki, że brudno, że logo skandaliczne... W końcu chyba wszyscy się przyzwyczaili, iż podczas tych kilku s