- W "Bezdechu" nie ma nieważnych ról, ale możliwość szczególnego popisu daje postać Lucjana. W słuchowisku gra go Henryk Talar, w Teatrze TV Jerzy Stuhr. Mogę ich obu słuchać godzinami - mówi pisarz i reżyser Andrzej Bart o swoim nowym spektaklu Teatru TV, w rozmowie z Małgorzatą Piwowar z Rzeczpospolitej.
Rz: "Bezdech" został napisany przed 15 laty. Od tamtego czasu wracał pan do niego trzy razy. Dlaczego? Andrzej Bart: To był scenariusz filmowy. Film miał być bardzo tani, kręcony lekką kamerą, a aktorzy godzili się grać za grosze. Niestety, ówczesne władze filmowe nie widziały potrzeby jego powstania. Szkoda, bo była szansa na film inny od tych, które kręcono w tamtym czasie. Po latach przypomniałem sobie o nim, skończyło się jednak na słuchowisku i spektaklu telewizyjnym, który zawiera mniej więcej połowę pierwotnego materiału. Z czego trzeba było zrezygnować? - Wszystkie zmiany, które zaszły w stosunku do pierwotnej wersji, opisałem w książce "Bezdech". Opublikuje ją wydawnictwo W.A.B. Opowiadam w niej, jak w całości miały wyglądać sceny i kto miał w nich grać. Jest to powieściowo zapisany scenariusz filmowy z moim komentarzem. Po drodze była jeszcze wersja radiowa... - Radio to świetny poligon doświadczalny. Usłyszy si�