Trzy festiwale, trzy główne nagrody, trzy twarze, trzy rodzaje wielbicieli. Za co widzowie "Końca Europy" i "Panopticum a la Madame Tussaud" kochają teatr Janusza Wiśniewskiego? Dlaczego ustawiają się w kolejkę, by kupić plakat ze zdjęciem z jego spektaklu? Co z teatralnych wspomnień pragną ocalić i umieścić we własnych domach?
Międzynarodowa kariera spektakli Wiśniewskiego, zrealizowanych przez niego w poznańskim zespole Teatru Nowego, kierowanym przez Izabellę Cywińską, coraz bardziej zachęca do zastanowienia. Tym bardziej, że również wśród polskiej publiczności spotyka się zagorzałych miłośników tego teatru oraz aktorów pragnących otrzymać angaż do właśnie powstającego w Warszawie nowego Teatru Janusza Wiśniewskiego - z jednej strony, i zaprzysięgłych wrogów, próbujących patrzeć na młodego twórcę wyłącznie przez pryzmat wcześniejszych dokonań Tadeusza Kantora - z drugiej. Spójrzmy więc na odsłanianie kolejnych twarzy Wiśniewskiego. Belgrad, Nancy i Edynburg odsłoniły trzy wizerunki - jaki zobaczymy w Warszawie? Oto w 1983 roku w Belgradzie, na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym BITEF, nikomu jeszcze nie znany młody reżyser i autor zaprezentował "Koniec Europy". Publiczność, całkowicie zaszokowana, natychmiast uczyniła go mesjas