- Robiąc spektakl myślę też o tym, czy to będzie ciekawe i jak będą się z tym czuli widzowie. Gdybym się zajmował teatrem tylko po to, aby realizować swoje marzenia i swoje problemy, to niewiele osób oprócz mnie mogłoby być moimi spektaklami zainteresowanych - mówi reżyser JAN KLATA.
Rozmowa z JANEM KLATĄ, reżyserem teatralnym: Czy Pana autorski spektakl "Uśmiech grejpruta" był z założenia skandalizujący? - Nie, nie robię z założenia żadnych rzeczy skandalizujących. Tak samo, jak "Lochy Watykanu", "Ryszard III", "Weź przestań" i jak "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" nie były z założenia spektaklem skandalizującym, chociaż niektórym mogło się tak wydawać. Nie wiem, czy "Trzy stygmaty", ale "Uśmiech grejpruta" na pewno był tak odbierany. - "Trzy stygmaty" też, zapewniam panią. W innych miastach wydaje się to dosyć abstrakcyjne, rzeczywiście. W Krakowie tym, co wzbudziło kontrowersje nie była treść powieści, tylko sam fakt, że na narodową scenę można wprowadzić literaturę science fiction. Nie robię spektakli skandalizujących z zasady. Uważam, że strategia szoku nie jest czymś sensownym długoterminowo. Jeżeli ktoś uważa, że "Uśmiech grejpruta" go w jakiś sposób porusza, to dobrze. Spektakle robi się po