Grany w warszawskim Teatrze Powszechnym dramat Wernera Schwaba "Prezydentki", który sam autor zaliczył do cyklu "dramatów fekalicznych ", może zostać uznany za obyczajową prowokację. Z telewizora stojącego na scenie tyłem do widowni dobiegają nas słowa Jana Pawła II o tym, że człowiek może osiągnąć szczęście tylko przez miłość. Kończy je pełna bólu, ale i zrozumienia uwaga, że wielu z nas, szukając miłości, zbłądziło. Któż jak nie trzy Prezydentki wgapione w ekran przekonały się o tym na własnej skórze. To jakby trzy Czechowowskie siostry po latach. W ubogim mieszkanku z choinką za kilka szylingów, w monologach pełnych goryczy, ale i marzeń, w sprzeczkach, szarpiąc się jak przekupy za włosy, wytykają sobie wady i błędy. Szukając pociechy w piwie, chcą znaleźć nadzieję na miłość, na spotkanie z mężczyzną. Grzegorz {#os#32209}Wiśniewski{/#} wspaniale nasycił spektakl realistycznym szczegółem. Zdew
Tytuł oryginalny
Trzy siostry na dnie
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita Nr 1