"Sen" Dostojewskiego Po "Zbrodni i karze", która przed paru laty wędrowała przez nasze sceny, nie było zapewne łatwo Lidii Zamkow podjąć się nowej adaptacji z Dostojewskiego. "Zbrodnia" prowokowała zarówno swoich adaptatorów jak reżyserów. Swoją problematyką moralną i egzystencjalną. Ale także swoją rodzajowością i swoją nowoczesnością. W powieści te sprawy łączą się w sposób zadziwiająco jednolity. Teatr musiał wybierać. I cokolwiek wybrał, odejmował jeden z elementarnych uroków, ba, filarów nawet powieści. Dostojewski, w którego wielkich powieściach całe partie pisane są najżywszym dialogiem scenicznym (znajdują się w nich najdziksze i najsugestywniejsze dla wyobraźni teatralnej sceny), nie jest, w tych właśnie utworach, pisarzem którego scena współczesna potrafiłaby udźwignąć. Inaczej w jego opowiadaniach. Są gotowymi scenariuszami, aczkolwiek scenopis - żeby posłużyć się terminem filmowym - trzeba z nich dopiero przygo
Tytuł oryginalny
Trzy razy w Starym Teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 16