EN

31.03.1992 Wersja do druku

Trzy ostatnie dni Sokratesa

Kiedy trucizna zaczyna dzia­łać, najpierw drętwieją nogi, ale rozum jeszcze pracuje. Gaśnie os­tatni - wraz z życiem. Na taką właśnie śmierć, posługując się nie przemocą a pucharem cykuty, czyli szaleju pospolitego, skazano ongiś w Atenach Sokratesa. Ten olbrzym z głową satyra, obdarty i bosy, niby poważny, ale złośliwy i przewrotnie dowcipny, zawsze otoczony chmarą ucz­niów i słuchaczy, oskarżony zos­tał o ateizm, herezję i demorali­zację młodzieży. Praworządny sąd demokratycznego państwa uznał, że zbyt jest niebezpieczny filozof, który słucha tylko rozu­mu, a nie uczuć i uniesień, kpi z autorytetów, ba, nawet z bo­gów. W dodatku ośmiela się twierdzić, że rozum równa się szczęściu i że człowiek jest zły je­dynie z głupoty, ponieważ nie zna siebie, kształtu rzeczy ani sensu pojęć, jakimi się posługuje. Inte­lektualista może sobie wątpić, ne­gować wszystko, w co naród wie­rzyć powinien i żyć spokojnie, ale

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Trzy ostatnie dni Sokratesa

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Niezależny Nowa Europa nr 42

Autor:

Bożena Winnicka

Data:

31.03.1992

Realizacje repertuarowe