EN

18.12.2006 Wersja do druku

Trzy godziny finezji muzycznej

Monotonia inscenizacyjna powiązana z brakiem świeżych pomysłów reżyserskich dała idealny przykład tego, jak z błyskotliwego dzieła można zrobić trzygodzinny popis umiejętności muzycznych orkiestry i solistów - o "Weselu Figara" w reż. Wojciecha Walasika w Teatrze Wielkim w Łodzi pisze Łukasz Długołęcki z Nowej Siły Krytycznej.

Oparta na sztuce Pierre'a Beaumarchaisa, opera komiczna "Wesele Figara", jest zgodnie uznawana przez krytyków i widzów za jedno najgenialniejszych dzieł swojego gatunku. Jej prapremiera odbywa się 1 maja 1786 roku w Wiedniu, gdzie, mimo nieprzychylności ówczesnej władzy, od razu zyskuje ogromną popularność. Największą zasługę w tym miał oczywiście talent kompozytorski Wolfganga Amadeusza Mozarta, który dysponując librettem Lorenzo da Ponte napisał muzykę wartką, lekko inkrustowaną melodyjnymi perełkami, jakie przyjemnie szumiały w głowie jeszcze długo po wyjściu z budynku teatru. Około sto lat później opera "Wesele Figara" dociera do Polski, gdzie, podobnie jak w całej Europie Zachodniej, zdobywa rzesze wiernych fanów. Z czasem dzieło to pojawia się na afiszach wszystkich najważniejszych scen muzycznych w naszym kraju. Od tego czasu znowu mija blisko sto lat. Mamy końcówkę roku 2006, który został ogłoszony Międzynarodowym Rokiem Mozarta. Z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Łukasz Długołęcki

Data:

18.12.2006

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe