Spektakl jest tak poprawny, że aż nijaki - o "Pamięci wody" w reż. Łukasza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu pisze Mateusz Tłok z Nowej Siły Krytycznej.
Jak odesłać spektakl w niepamięć? Można to uczynić w trójnasób. Wystarczy postawić nieskomplikowaną scenografię (najlepiej wiernie naśladującą rzeczywistość), nie przemęczać aktorów (i tak dostaną kwiaty) i pokazać na scenie fajny tekst (trudne fragmenty zretuszować lub wyciąć). Najlepiej, gdy te trzy aspekty współgrają harmonijnie. Niestety, w przypadku "Pamięci wody" nie całkiem do tej harmonizacji dochodzi. Nowe dzieło Łukasza Wiśniewskiego otwiera muzyczka na kształt pozytywki dźwięków z dzieciństwa. Powoli rozjaśnia się scena. W centrum stoi filar, wykonany z surowej cegły. Ponieważ modnie dziś pomieszkiwać w odrestaurowanych pomieszczeniach fabryk i domów, gdzie w dobrym guście jest zachowanie podobnych surowizn - od początku wiadomo do kogo kierowany jest spektakl. Zresztą - sami bohaterowie też są mieszczanami. Kolumna ma również inną funkcję. Podtrzymuje dach, pozwala, by dom mimo lat stał, dawał schronienie, przechodził