Nie tylko Polska ma problemy z reformą instytucji kultury i sztuki. Świadczą o tym przykłady z Czech, Francji i Niemiec. Jak dotąd nikt nie znalazł idealnej recepty na efektywne finansowanie kultury - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Bierność, uzależnienie od publicznych dotacji i złe zarządzanie były, podobnie jak w Polsce, zmorą czeskich instytucji kultury. Dlatego władze Pragi już w 2002 roku sformułowały plan reformy teatrów miejskich, który w ogólnych zarysach przypominał obecne propozycje prof. Jerzego Hausnera. Czechy: reforma i protesty. Czeski plan przewidywał zrównanie dostępu do publicznych dotacji dla podmiotów prywatnych i publicznych, przekształcenie teatrów miejskich w spółki lub oddanie ich w zarząd organizacjom pozarządowym, a także współprowadzenie niektórych scen razem z prywatnymi przedsiębiorcami. Działalność teatrów miała być finansowana z czteroletnich grantów przyznawanych zarówno instytucjom prywatnym, jak i publicznym. Pierwsze zmiany przyniosły pozytywne efekty, teatry dostały większą swobodę w decydowaniu, na co wydają środki z publicznych grantów. Zyskały sceny niezależne, na które miasto przeznaczyło 20 proc. wszystkich środków na tea