GDYBY nie nasza wrodzona narodowa skromność intelektualna, to oglądając 10 listopada w Teatrze Kameralnym prapremierę światową dramatu Janusza Głowackiego "Fortynbras się upił" moglibyśmy pomyśleć, że oto jesteśmy równie dobrzy albo może nawet nieco lepsi od Amerykanów, którzy w Orlando Shakespeare Festival obejrzą tę sztukę, jednak nieco później niż my. Gdybyśmy nie byli tak obrzydliwie podejrzliwi, moglibyśmy przez jeden wieczór czuć się obywatelami świata - oto "nasi" zdobywają nareszcie Amerykę, a słowiańskie doświadczenia nie zamykają przed nimi świata, wręcz przeciwnie, "pozwalają zgłębić lodowate otchłanie ludzkie". Gdybyśmy nie mieli tylu kompleksów, nie zauważylibyśmy może z zażenowaniem, że otchłanie sztuki Głowackiego wypełnione są szczelnie gazetami, a jej bohater przyjaźnił się na studiach raczej z Janem Kottem niż z Hamletem, mimo, a może właśnie dlatego, że akcja sztuki rozgrywa się na dworze norw
Tytuł oryginalny
Trzeźwy Fortynbras
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 268