"A ja go miałem za poetę, który przesiewa słów tandetę" - mógłby, posługując się cytatem z "Kuglarzy i wisielców", powiedzieć każdy miłośnik piosenek Jacka Kaczmarskiego. Pamiętam, że w okolicach roku 1989 sam autor nawet domagał się, by jego teksty przestać traktować jak zwykłe piosenki. Poczuł, że jest kimś więcej - poetą - i zapragnął, by pochylić się nad jego poezją (i nad nim samym jako poetą takoż). Mało było poecie piosenek-wierszy, chwycił za pióro i napisał libretto blues-opery. Wierszowane, oparte na "Człowieku śmiechu" Hugo, pełne mądrości tak głęboko ukrytej, że tylko autor tekstu opublikowanego w programie mądrość tę mógł odkryć. Żeby nie trzymać nikogo dłużej w napięciu, przytoczę próbkę nowej poezji Kaczmarskiego. Idzie to na przykład tak: "Będę żądała życia dla ciała, zanim zabije mnie ta nuda". Trudno uwierzyć, ale takich tytanicznych wersów starczyło na trzyaktowe, trzygodzinne wi
Tytuł oryginalny
Trzeszczy gdy wieszczy
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 3