"Gracze" w reż. Macieja Prusa w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Recenzja Józefa Kańskiego w Ruchu Muzycznym.
Nie wszyscy miłośnicy muzyki - nawet ci zainteresowani XX-wieczną literaturą operową - wiedzą, iż po znakomitym Nosie i potępionej zrazu przez sowieckie władze od kultury, lecz potem sławnej w świecie Katarzynie Izmajlowej podjął był Dymitr Szostakowicz pracę nad trzecią z kolei operą zatytułowaną "Gracze", czerpiąc ponownie temat z satyrycznych opowiadań Mikołaja Gogola. Działo się to już w 1942 roku, a więc w czasie krwawych wojennych zmagań - lecz w oddalonej od nich Samarze (podówczas Kujbyszewie), dokąd z oblężonego Leningradu ewakuowano przezornie grono co wybitniejszych ludzi sztuki i nauki. Pracował Szostakowicz nad nowym dziełem z wielkim zapałem (o czym sam listownie donosił swemu koledze Szebalinowi), lecz w pewnym momencie - trudno dojść, dla jakiej przyczyny - przerwał pisanie i nigdy już do "Graczy" nie powrócił. Jednakże w blisko czterdzieści lat później znakomity dyrygent Giennadij Rożdiestwienski zapragnął owo dzieło o