W tym spektaklu najważniejszy jest Wania. Tak pewnie myślał też Czechow, skoro dzieło, w którym jest co najmniej sześć znakomicie namalowanych postaci, nazwał jego imieniem. Jeśli sztuka jest o przegranym, głupio przegranym życiu gromadki niezłych skądinąd ludzi, to najbardziej bezsensownie przegrał swoje życie Wania. Dwadzieścia pięć lat przepracował dla profesora, którego uważał za wielkość i który okazał się nicością - a pod koniec wieku męskiego zakochał się w jego żonie uczuciem nieodwzajemnionym i śmiesznym. Całą swoją biografią związany jest z Sjeriebriakowem, który przybywszy tu z małżonką, spowodował - niby gogolowski rewizor - zamęt i spustoszenie. Ten Wania na dobrą sprawę zatruł tu wszystkim życie. Zbuntowana ofiara losu zażądała rachunku własnych krzywd. Takiej dozy samowiedzy i krytycyzmu, niepokoju i obsesyjnej potrzeby prawdy nie wytrzyma prawie żadna z ułomnych ludzkich egzystencji, których waru
Tytuł oryginalny
Trzeba żyć wujaszku Wania, trzeba pracować...
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr Nr 7