Krystyna Janda, gdy weszła po raz pierwszy do Ruin Teatru Miejskiego w Gliwicach, robiła zdjęcia jak japońska turystka. Andrzej Seweryn nie widział takiego wnętrza nawet w Paryżu. Po 15 latach od ich ożywienia gliwiccy artyści marzą, żeby Ruiny stały się nowoczesną sceną, zachowując jednocześnie swój niepowtarzalny klimat.
Artyści Piwnicy pod Baranami, m.in. Anna Szałapak i Jan Kanty Pawluśkiewicz, wystąpili w piątek w Ruinach Teatru Miejskiego na rozpoczęciu Gliwickich Spotkań Teatralnych. Niemal dokładnie 15 lat temu, 9 maja 1996 roku, koncert Piwnicy był pierwszym wydarzeniem, na jakie zaproszono gliwiczan do zrujnowanego wnętrza dawnego teatru Victoria. Twórca krakowskiego kabaretu Piotr Skrzynecki od razu zachwycił się klimatem tego miejsca i zaapelował ze sceny: "Zostawcie te ruiny, nie odbudowujcie ich". Jego życzenie zostało spełnione. Przez ostatnich 15 lat wśród osmalonych nagich ścian występowały najlepsze teatry, najwybitniejsi muzycy i zespoły. Leszek Mądzik, zainspirowany Ruinami, przygotował do nich spektakl. Krystyna Janda przyjechała tam po raz pierwszy, żeby ocenić, czy nadają się do wystawienia "Fedry" Teatru Powszechnego w Warszawie. - Gdy weszła do wnętrza, wyciągnęła mały aparat fotograficzny i zaczęła robić zdjęcia niemal jak japońska