"RÓŻA" należy do wielkiej rodziny polskich dramatów, które ciągle skłócone są z teatrem. Począwszy od największych romantyków, co pewien czas dzieje się coś w naszej dramaturgii, z czym później teatry mają kłopot. "Róży", tak samo jak żadnego prawie z naszych dramatów romantycznych, nie można po prostu zagrać w teatrze. Trzeba ten "dramat niesceniczny" przerabiać, skracaj, przestawiać, adaptować na scenie niemal jak powieść. A przecież była "Róża" wystawiona przez Schillera w dramaturgicznej wersji Horzycy, była kilkanaście razy w całości, częściej jednak we fragmentach niż w całości, grana w okresie międzywojennym. I teraz, po trzydziestoletniej prawie przerwie zaczyna wracać do teatru. Wystawił ją w 1964 r. Teatr Klasyczny w Warszawie, a Wrocławski Teatr Współczesny - na uroczyste przedstawienie z okazji przyjęcia przez tę scenę imienia Edmunda Wiercińskiego - wybrał właśnie "Różę". Od chwili ukazania
Tytuł oryginalny
Trzeba podnieść "Różę"
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 4