- Dużo gram do publiczności. Mam na przykład scenę, kiedy pytam: czy wyjeżdżać? Zdarzyło mi się usłyszeć z widowni: niech pan jedzie - mówi Henryk Rajfer o spektaklu Moniki Strzępki "Marzec '68. Dobrze żyjcie - to najlepsza zemsta" w Teatrze Żydowskim w Warszawie.
PAWEŁ STANGRET "Marzec '68", jak w ogóle teatr epicki, jest wyzwaniem dla aktora. Jak grać postaci takie jak Ojciec? HENRYK RAJFER Cała sztuka jest niejednoznaczna, wielowątkowa, wieloczasowa. Trzeba ją odpowiednio zrozumieć, poznać melodykę. Wtedy można wiele rzeczy stworzyć. Mówiąc szczerze, po raz pierwszy miałem styczność z takim dramatem. Gram już wiele lat, pracowałem z wieloma autorami i reżyserami, także w języku jidysz, ale tego typu tekst jest dla mnie zupełną nowością, bardzo interesującą. Zanim odbyła się pierwsza próba czytana, ale już w trakcie realizacji, bo Monika Strzępka i Paweł Demirski mają taki styl pracy, że dokładają na bieżąco, myśmy - aktorzy - rozmawiali na temat 1968 roku. Pod wpływem tych rozmów Paweł pisał. STANGRET Czy dużo jest w roli z Pana doświadczenia? RAJFER Tak. Dużo opowiadałem Pawłowi i Monice. Ja chyba najwięcej, bo doświadczyłem tych wydarzeń, miałem wtedy czternaście lat, i na tej bazie o