NA proscenium worki z piaskiem i wóz, przypominający furgon matki Courage. Zza lekko rozchylonej kurtyny wchodzą strzelcy i kirasjerzy Wallensteina. Żołdacy bezceremonialnie zabawiają się z markietanką. Szesnasty rok trwa wojna, a o pokoju i wolności tylko można marzyć i śpiewać, bo zniknęły one ze świata, którym rządzi siła. Kapucyn ciągnie symboliczny wózek - mogiłę: na krzyżu wisi hełm, wetknięte w uklepaną ziemię goreją świece. Tłum intonuje pieśń "W żłobie całe chrześcijaństwo". Po szybkiej zmianie planu na scenę wchodzą zwołani przez Wallensteina na radę pułkownicy i generałowie. Wraz ze zjawieniem się tytułowego bohatera kurtyna idzie w górę. Scena jest niemal pusta, znajduje się na niej tylko kilka żelaznych łóżek, a w głębi błyszczy przystrojona świąteczna choinka. Tak zaczyna się tragedia "Wallenstein" Friedricha Schillera w gdańskim Teatrze Wybrzeże w reżyserii Krzysztofa Babickiego. Przedstawienie, które ukł
Tytuł oryginalny
Trylogia o Wallensteinie
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki nr 20