"Kto otworzy drzwi?" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Idę. Mży. Zaczęło o brzasku i uparcie trzyma cały boży dzień. Jak osioł. Brnę lepko przez czarną wilgoć. Za dziesięć osiemnasta. Nagle pod podeszwą miękkość. Patrzę. No tak... Może nikt nie zauważy? Może przyschnie? Teatr Bagatela. Robię dobrą minę. Idę. Foyer, później długi korytarz, schody, skręt w prawo, znów korytarz, kolejny skręt i schody do podziemi. Babilońska duchota. To dobrze. Babilońska duchota przyspiesza suszenie. Jedna piwniczna izba. Pył po kostki. Druga izba. Z prawej podziemna studnia. Malownicza. Trzecia piwniczna izba. Czuję, że jak zaraz ukaże się czwarta, a po niej piąta izba, to z nudów usnę w marszu. Ale nie. Już krzesła, widownia - świeżo otwarta "Scena w podziemiach". Na placu gry, pod sinym światłem - biurko biedne. Za biurkiem siedzi Ewa Mitoń. Gra, że drzemie. Wybieram pierwszy rząd. Od dziecka lubię być blisko aktorów śpiących na scenie. Dobrze ich rozumiem. Są jak kapłani, przepowiadający przysz�