Nosi najzwyklejsze imię Jan. Jest starym człowiekiem, nawet bardzo starym. Dziwny to jednak rodzaj starości, jakby wyrzucony poza nawias upływającego czasu. Taka starość nigdy się nie kończy, nigdy nie zaczyna. Gdyby się uprzeć i przyłożyć do niego miarę naszych zwyczajnych i skończonych rachub, miałby dziś 570, może 580 lat. Ale to bez znaczenia. Nie chodzi o niego. Chodzi o nas. Jan wkracza na scenę, by opowiedzieć historię kilku oszalałych tygodni, wyjętych z życia swego rodzinnego Arras, historię, która niczego nas nie nauczy. On już to wie, my - jeszcze nie. Pewnie dlatego opowiada jakby z głębi rezygnacji. Nic już nie zostało do zrobienia. Pozostały zdania. Długie, trochę siwe, trochę szare włosy, opadają na ramiona, zakrywają czoło. Jest powolny. Idzie ociężale, odziany w niezliczoną ilość najdziwaczniejszych części garderoby, idzie do ustawionego na środku sceny ogromnego fotela, w którym "utonie", zastygnie. Jest zm
Tytuł oryginalny
Trudny oddech mózgu
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski Nr 21