"Wałęsa. Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna" w reż. Michała Zadary w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Piotr Adamowicz w Rzeczpospolitej.
W sobotę w Gdańsku odbyła się prapremiera sztuki o Lechu Wałęsie. Jak podkreślają autorzy, spektakl jest próbą opowiedzenia naszej najnowszej historii. I słusznie zastrzegają się, że to tylko próba. Idąc na prapremierę sztuki "Wałęsa. Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna", przypomniałem sobie, jak w 1990 r. zjechali do przywódcy "Solidarności" przedstawiciele słynnej wytwórni filmowej Warner Bros. Polska była wtedy na fali. Amerykańscy producenci postanowili nakręcić film o współczesnej legendzie. Ba, specjalnie przyleciał do Gdańska Robert de Niro przymierzany w jednym z rozdań do zagrania głównej roli. Wałęsa dał twórcom z Hollywood rok na zrobienie filmu. Pierwszy scenariusz okazał się do kitu. Drugi był podobno niewiele lepszy, choć inni twierdzą, że jeszcze gorszy. Wkrótce związkowy przywódca został prezydentem i nie miał już czasu na ciągłe konsultacje. I amerykański film nie powstał. - Spotkałem się osobiście