"Krzywa wieża" w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej w Teatrze Na Woli w Warszawie podczas przeglądu Komedie Lata. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Z przedstawienia widzowie wychodzą pokrzepieni. Zobaczyli przecież ludzi, którzy - jak większość z nas - nie potrafią szczerze porozmawiać z kimś bardzo bliskim. Na scenie małżeństwo z szesnastoletnim stażem. Wieczór po pracy, taki jak zawsze. Nagle żona oświadcza, że odchodzi. Komunikuje to w momencie, gdy mąż ogląda mecz w telewizji i oczekuje, że ona poda mu kolejne piwo. Na dodatek przez jej gadanie nie zauważył, jak padła pierwsza bramka. Powoli wszakże dociera do niego sens jej słów. Rosyjska autorka Nadieżda Ptuszkina pomysł do sztuki wzięła prosto z życia. Sytuacja wyjściowa nie jest odkrywcza, wiele bowiem powstało sztuk i filmów o ludziach, którzy decydując się wreszcie z sobą porozmawiać, ujawniają skrywane przez lata tajemnice. W życiu bohaterów "Krzywej wieży" nie wydarzyło się jednak nic szczególnego: jakaś przelotna przygoda na delegacji, złe słowo wypowiedziane przed laty, trochę za dużo wódki wypitej na urodzin