Nie spodziewaliśmy się w naszym Teatrze Dramatycznym, w Wałbrzychu, że już dnia następnego, licząc od dnia ogłoszenia, zgłosi się człowiek miły i zechce wypożyczyć kurkę złotopiórkę - dla przypomnienia: upierzoną, w dresowej bluzie, z irokezem, na kolorowo umajoną, gadatliwą, pracowitą i nadruchliwą, i grzebiącą nóżką, z dziobkiem jak turboodrzutowy odkurzacz- pisze w felietonie dla e-teatru Sebastian Majewski.
Człowiek miły, nauczyciel, wychowawca chciał, żeby kurka złotopiórka przemówiła do młodzieży - przyszłych widzów i wyjaśniła dlaczego ten teatr taki jest truuudny, i taki mąąądry i brutaaalny taki, wulgaaarny taki i dlaczego, dlaczego i jeszcze raz dlaczego... Wypożyczyliśmy kurkę złotopiórkę na godzin 48, bo to dobry czas na oddanie i się nawet z czymś kojarzy. I uzbrojona w wiedzę, w narzędzia, w chęci i w kompetencje poszła kurka złotopiórka, na dwóch łapkach w pozycji pionowej, wyprostowanej i wróciła po 48 godzinach. A my czekaliśmy już na te tłumy ciekawych teatru widzów, niegodzącą się na rzeczwistość młodzież, która z nami upokorzy samozadowoloną władzę i obłą kulturę. Ale niestety, kurka złotopiórka powiedziała, że nic z tego nie będzie. A było jej tak smutno, że więcej nic nie powiedziała, tylko stukała na deskach sceny w języku moorse'a - kropka, kreska, kreska, kreska, kropka..., w tym języku ludzi morza a