Współczesny teatr tańca - pomimo licznych sukcesów - ciągle jest niedoceniany przez lokalnych urzędników. Bez ich konsekwentnej pomocy to najważniejsze trójmiejskie zjawisko artystyczne ostatnich lat może przestać istnieć. A na pewno nie będzie się rozwijać - pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Teatr Dada von Bzdülöw, Okazjonalny, Good Girl Killer, Kino Variatino, Cynada, Patrz Mi Na Usta, Amareya - przynajmniej parę z tych grup i projektów tańca współczesnego funkcjonujących w Trójmieście cieszy się sławą przynajmniej ogólnokrajową. Poza tym w Gdańsku mieszka paru artystów, biorących udział w różnych projektach; na przykład Przemysław Grządziela, współpracujący z Polskim Teatrem Tańca z Poznania czy Filip Szatarski, tańczący w Dada von Bzdülöw, w duecie z Austriaczką Julią Mach oraz solo. Tancerze ci przygotowali przez ponad dziesięć lat w sumie kilkadziesiąt nowych spektakli, wiele z nich stoi na niezwykle wysokim poziomie artystycznym. Kilka z lokalnych formacji tańca wreszcie - jako efekt wieloletniej, konsekwentnej pracy - zaczyna odnosić ogromne sukcesy. I to bynajmniej nie tylko w Trójmieście czy Polsce. Teatr Dada von Bzdülöw konsekwentnie gra za granicą: ma za sobą już występy w ponad 20 krajach trzech kontynentów, w ze