- Każdy, słysząc ten tytuł, myśli od razu o kierpcach, otyłej śpiewaczce pod pięćdziesiątkę śpiewającej główną partię, że "Halkę" widział z klasą i było nudno - mówi EWELINA PIETROWIAK, która w Gdańsku inscenizuje "Halkę". Premiera w sobotę 6 lutego w Operze Bałtyckiej.
Rozmowa z Eweliną Pietrowiak [na zdjęciu]: Katarzyna Chmura, Mirosław Baran: Jesteś absolwentką szkoły muzycznej, architektury i reżyserii, zatem wydaje się oczywiste, że musiałaś trafić do opery. Jak do tego doszło? Ewelina Pietrowiak: Właściwie, to był przypadek. Mariusz Treliński w warszawskiej Operze Narodowej szukał asystentki. Ktoś mnie polecił na to stanowisko, do dziś nie wiem właściwie kto. Było to pięć lat temu, do pracy przyjmował mnie ówczesny dyrektor Opery Narodowej, teraz dyrektor Opery Bałtyckiej Marek Weiss. Treliński przygotowywał wówczas "Damę pikową" Czajkowskiego. Pamiętam świetnie pierwszą próbę: arię śpiewał Herman, a ja od pierwszych nut poczułam, że jestem na swoim miejscu. Nieco później w moje ręce dostało się nagranie dramatu muzycznego "Jutro" Tadeusza Bairda i poczułam, że to coś, co mogę wystawić sama, własnymi siłami. Zadzwoniłam wtedy do Ewy Michnik, dyrektor Opery Wrocławskiej, bo wiedzia�