EN

3.06.2004 Wersja do druku

Trochę z "Matriksa"

"Królowa Śniegu" w reż. Czesława Sieńki w Teatrze Arlekin w Łodzi. Opinia Leszka Karczewskiego.

Spektakl "Królowa Śniegu" to "baśń drogi". Gerda (Ewa Mróz-Cisz, najbardziej entuzjastyczna Gerda, jaką widziałem na scenie) przemierza dalekie krainy w poszukiwaniu porwanego przez Królową Śniegu przybranego brata, Kaja. Puzzle i Matrix Rozmaitość miejsc, do których trafia dziewczynka, reżyser Czesław Sieńko podkreśla zmianami konwencji. I tu zaczynają się trudności. Przedstawienie rozpoczyna się w środku opowieści - awanturą z Małą Rozbójniczką, która aresztuje Gerdę. Dopiero zaaranżowana przez Bajkopisarza (upodobnionego do Sieńki!) retrospekcja przenosi widza na początek historii. Oto bajarz przy pomocy lalkowego teatrzyku przywołuje Królową Śniegu... Naprawdę trudno ułożyć te elementy w spójną fabułę. Zbyt rzadko przypomina się nam o celu wędrówki Gerdy. Zbyt często za to reżyser poszukuje efektów: każe biegać w kółko, udając zaaferowanie, gasić światło, straszyć muzyką. W wielu miejscach "Królowa Śniegu"

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Królowa Śniegu i agent Smith

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza-Łódź nr 129

Autor:

Leszek Karczewski

Data:

03.06.2004

Realizacje repertuarowe