W Dramatycznym, w Warszawie, pewnego nieodległego wieczoru przed kompletem publiczności, która czekała na "Hamleta", ukazał się zamiast Piotra Fronczewskiego przedstawiciel administracji teatru. Zmieszany, odwołał przedstawienie z powodu niedyspozycji głównego aktora. W Warszawie jednak wszyscy dobrze wiedzą, że gdy inspicjent prosił Hamleta na scenę, okazało się że ten - był przed chwilą w teatrze! - ulotnił się z garderoby jak kamfora. W innym teatrze, to znaczy w Polskim, przed pół wiekiem, pisałem o tym tu, w "Życiu", powtarzając za Bronisławem Dąbrowskim, który mi rzecz opowiedział, doszło do owej pamiętnej historii, kiedy to na premierze "Wieczoru trzech króli" zalali się w sztok Józef Kondrat, Jan Kurnakowicz i Władysław Grabowski. Trzeba powiedzieć, że nie najgorsze nazwiska. Otóż na tym właśnie przedstawieniu Kondrat każdą kwestię zaczynał od: "tiepier ja". Zdesperowany reżyser, Karol Borowski, wyszedł przed kurtyn�
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 25