POKOLENIE, które przeżyło ostatnią wojnę światową, ze szczególnym sentymentem wspomina "pierwsze dni wolności" - kiedy to wszystko właściwie tworzyło sie z niczego. Tamte czasy miały jakiś zupełnie specyficzny "wymiar" - i rzeczywiście ministra spotkać można było wówczas nie tyle w tramwaju (bo te nie wszędzie jeszcze chodziły), co np. w jakiejś uspołecznionej gar-kuchni. Chętnie więc sięgamy wspomnieniami do owego pierwszego (czy nawet jeszcze wojennego) roku, wertujemy ówczesne listy, zapiski, przeglądamy pożółkłe już fotografie. Rzeczą wręcz pasjonująca jest przeglądanie gazet z tamtych dni - gazeta bowiem, jak wiadomo, jest (a przynajmniej powinna być) zwierciadłem żcia... Podobnej fascynacji uległa także znana spółka autorska: Stefania Grodzieńska i rzy Jurandot, czego efektem jest "Ballada o tamtych dniach" sztuka sceniczna, której akcja rozgrywa się. w Lublinie w okresie od września 1944 roku do stycznia roku następnego. Rzecz
Tytuł oryginalny
Troche sentymentu trochę szablonu
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki nr 147