Już dziś można powiedzieć, ze "Ça ira" - misterium z muzyką Watersa, było wydarzeniem kulturalnym, które w Poznaniu będzie się wspominać jeszcze przez wiele lat. Trudno jednoznacznie określić gatunek wydarzenia artystycznego, które mogliśmy oglądać na terenie MTP. Przewaga elementów wizualnych nad muzycznymi nie pozwala mi na określenie "Ça ira" mianem opery - pisze Zenon Kubiak w portalu Tutej.pl.
"Carmen na motorach", którą możemy oglądać w poznańskim Teatrze Wielkim wypada przy tym jak plastikowy pierścionek przy kolii z diamentów. Mówienie do publiczności o rzeczach ważnych przy pomocy monumentalnych, efektów scenicznych nasunęło mi skojarzenie z misterium. Wystawiane w średniowieczu miało ten sam cel, przed którym stanęli twórcy "Ça ira" - trafić z ważnym przekazem do masowej publiczności, która nie ma zbyt wyszukanego gustu. I pod tym względem to się udało. To zasługa przede wszystkim reżysera i choreografa, Janusza Józefowicza. Kto jak kto, ale on dobrze wie, co to znaczy, zrobić dobre show. Widz nie miał okazji nudzić się ani chwili (co na pewno by się zdarzyło, gdybyśmy mieli do czynienia z "prawdziwą" operą). Scenę wypełniały wybuchy, pożary, wystrzały, gigantyczne sceny zbiorowe, jeźdźcy na koniach, a w powietrzu szaleli akrobaci. Widowisko wspaniałe i cieszące oko. Brawa publiczności po kolejnych scenach były i zasł