"Triumf woli" Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki z
Narodowego Starego Teatru w Krakowie na Festiwalu Boska Komedia. Pisze Fanny Kaplan swoim profilowym blogu.
Zacznijmy może od tego, że ja się w ogóle z teatrem Strzępki i Demirskiego nie lubię. Nie lubiliśmy się kiedyś, nie polubimy się pewnie w przyszłości. Mam po temu wiele powodów, ale sprowadzają się one głównie do tego, że płytkie to wszystko, diagnozy bardzo powierzchowne, stek niby-lewicowych sloganów, ale bez specjalnie przenikliwej diagnozy, moc operowania stereotypami i dość kabaretowymi gagami, które owszem, bywa, że bardzo bawią, ale ta osłoda to trochę za mało na ilość dziegciu, którą trzeba spożyć. Zaczęło się właściwie od "W imię Jakuba S." w Łaźni Nowej. Fajnie postawiona rzecz, świetnie zagrana, ale smutno płytka. Polaki-cebulaki jadące do Hurghady - niby kpina z polskiej klasy średniej, a całość stoi w teatrze w Hucie, gdzie na widowni krakowska hipsteria, studenci i może paru lokalsów, z których nikt, łącznie ze mną, w tej Hurghadzie nie był, bo go nie stać. Może by i to żarło, ale w Teatrze Polskim w Warszawie