Okazało się, że sukcesu na scenie nie osiąga się przez inscenizacyjny przepych. Najciekawsze były widowiska odchodzące od wystawności na rzecz prostoty wyrazu - miniony sezon teatralny podsumowuje Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Za najlepsze przedstawienie uważam szlachetnie skromną w formie "Miarkę za miarkę" Szekspira, znakomicie wyreżyserowaną przez Annę Augustynowicz na Małej Scenie warszawskiego Teatru Powszechnego. Kunsztownie zagrali aktorzy odziani w niemal współczesne kostiumy. Niezmiernie aktualne widowisko o hipokryzji sfer rządzących przywraca wiarę w siłę słowa w teatrze. Premiera "Miarki..." zbiegła się w czasie z seksaferą na szczytach władzy, przydając tym samym spektaklowi nadspodziewanej aktualności. Jednak przedstawienie sprawdza się bez tych podpórek aluzyjno-politycznych, co stwierdzam z satysfakcją po obejrzeniu go pół roku później na festiwalu Kontakt w Toruniu. Intymne klimaty Teatr metafory, powściągliwy formalnie, wyszedł też spod ręki Krzysztofa Zaleskiego. Adaptator i reżyser zarazem, nawet niesceniczną prozę Marka Nowakowskiego przekuł w intrygujący "Wagon" w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Artystyczną ucztę zapewnił też widzom K