Na ten wieczór, na to spotkanie długo czekał Poznań. W niedzielny mroźny wieczór na scenie Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki Conrad Drzewiecki ofiarował swym przyjaciołom i sympatykom dużo ciepła, swoistego wielopostaciowego ciepła. Było go wiele w klasycznym balecie nastroju i ilustracji struktury muzycznej "Etiudy b-moll" Karola Szymanowskiego. Jakże przejrzysta stawała się (piękne wykonanie orkiestry Teatru) jej dwoistość i troistość w choreograficznej realizacji dwunastki tancerzy. "Odwieczne pieśni" Mieczysława Karłowicza, czyli owe słynne pieśni o wiekuistej tęsknocie, o miłości i śmierci oraz o wszechbycie znalazły spójną realizację w cudownie malarskiej koncepcji C. Drzewieckiego. Jakże niewielkimi środkami uzyskana została równowaga między fabułą i obrazem scenicznym, piękno samego tańca, czy malarskość nastroju. Najwyższa temperatura zapanowała w legendarnym już "Cudownym mandarynie" Beli Bartoka, tak subiektywnie
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wielkopolski" nr 272