- Niezadowolenie z siebie jest bardzo dobre. Mam na myśli poczucie grzechu. Takie poczucie napędza do życia - mówi reżyser JAN KLATA.
Tomasz Kwaśniewski: W najnowszym spektaklu "Weź, przestań" opowiadasz historię kilku postaci żyjących w warszawskim przejściu podziemnym. Co Ty w ogóle możesz wiedzieć o życiu ludzi wykluczonych? Jan Klata: Przeżyłem swoje, gdy uciekłem z Warszawy na studia do Krakowa. Na śniadanie była wyłącznie kawa zbożowa Anatol. Zdarzało mi się sypiać na ławce na Plantach albo mieszkać w jednym pokoju z pięcioma Ormianami handlującymi na bazarze. Wiem, co to znaczy pożyczać parę złotych na chleb, wiem, co to znaczy kraść prąd, wiem, co to znaczy beznadzieja, gdy latami dobijasz się do teatrów i nikt nie chce dać ci szansy. Ale między Tobą a wykluczonymi jest ogromna różnica. Bo Ty skończyłeś ekskluzywne liceum, poszedłeś na studia, zawsze mogłeś liczyć na pomoc rodziców. Masz pasję, zawsze miałeś cel. Jest jeszcze jedna fundamentalna różnica między mną a nimi. Im w tym przejściu dla pieszych jest dobrze. Jak to? Na sw