EN

24.08.1990 Wersja do druku

"Traviata" jak "Mona Lisa"

"Ożywanie" opery, dzieło którego podejmują się różni twórcy na całym niemal świecie, będzie miało na polskiej scenie swój kolejny etap. Po własnych inscenizacjach "Cosi fan tutte" i "Wesela Figara" Mozarta, po niedawnym wejściu na afisz Tetru Wielkiego w Warszawie "Halki" w reż. Kazimierza Kutza, Adam Hanuszkiewicz "dyryguje" zespołem Opery Wrocławskiej. Przygotowuje "Traviatę" Verdiego".

- Znam wiele oper wspanialszych muzycznie niż "Traviata" - mówi Adam Hanuszkiewicz. - Utwór ten jest jednak jak w malarstwie "Mona Lisa" albo w twórczości Szekspira "Hamlet". Nie najdoskonalszy, lecz jedyny w swoim rodzaju. - Jaka, Pana zdaniem, powinna być rola reżysera dzieła operowego w pracy nad inscenizacją? - Próbuję wychodzić z muzyki. Jestem reżyserem ruchu scenicznego, który ma być ciągły i ten efekt jest najważniejszy. Temu też podporządkowałem zabieg wprowadzenia elementów wizyjnych. W teatrze dramatycznym koledzy mają - jak im powtarzam - tańczyć tekst. Tu, w operze, trzeba tańczyć i śpiewać muzykę. Zespoły artystów wrocławskiej sceny są do tego w pełni predysponowane. Zwłaszcza że pracują pod okiem znakomitego dyrygenta brazylijskiego, pana Jose Marii Florencio Juniora. - Twierdzi Pan, że głównym jego tworzywem w pracy nad operą jest muzyka, a tymczasem mówi się, iż "Traviata" Hanuszkiewicza będzie uwspółcześniona, i wzbo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Kurier Polski" nr 161

Autor:

ab

Data:

24.08.1990

Realizacje repertuarowe