Teatr "Atelier" zainaugurował kolejny, dziesiąty sezon artystyczny. W baraku na sprzęt wodny - gdzie mieści się ta niezwykła i obrosła legendą scena, reżyser i dyrektor Andre Huebner-Ochodlo wystawił ponury spektakl o nieuchronności przemijania, obsesjach, chorych relacjach między ludźmi, ich dramatach i bezsilności. Cztery jednoaktówki Samuela Becketta, połączył pod wspólnym tytułem "Noc i sny". Spektakl trwa godzinę z kwadransem. Akcja rozgrywa się w kilku planach można by powiedzieć - wirtualnych. Na scenie - grana przez żywych aktorów, na filmie, slajdach. Tworzy się nastrój niepewności, niepokoju i nerwowej pulsacji. Widz wychodzi z teatru oszołomiony. Tutaj ważny jest łączący wszystko klimat zagrożenia, lęku i beznadziei. Nie bez powodu mottem jest tu cytat z Becketta: "Nie mogłem dać odpowiedzi, których oczekiwano. Nie ma żadnych patentowych rozwiązań". "Noc i sny" to dziwna sztuka, ale warta zobaczenia. Także ze względu na z
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wybrzeża" nr 132