EN

27.06.2000 Wersja do druku

Transatlantycki Titanic

Nowy spektakl Teatru Montownia potwierdza jedno: Gombro­wicz, a zwłaszcza jego proza, to materiał niesłychanie trudny i wymagający reżyserskiego geniuszu. "Transatlantyk" Montowni daleko nie upłynął. Wraz z całą załogą zatonął w trój­kącie bermudzkim Gombrowiczowskich wieloznaczności.

Zresztą, nie ma się co dziwić. Ada­ptacje prozy Gombrowicza rzadko się udają. To literatura w pełni świado­ma własnej literackości - cały ten świat wysnuwa się ze słów, jest wer­balną efemerydą. Dialogi płynnie przechodzą w wewnętrzne monologi bohaterów, fabuła pełni rolę drugo­rzędną. Do tego dochodzą gry z kon­wencjami literackimi, rozmaitymi modelami bohatera i narratora. Tego wszystkiego nie daje się przetranspo­nować na scenę, gdyż język teatru rządzi się innymi prawami. Wymaga żelaznego konkretu, którego w "Transatlantyku", po odsączeniu całej literackości stanowiącej niewąt­pliwy atut powieści, brakuje. Dlatego właśnie adaptacja "Trans­atlantyku" się nie powiodła. Spektakl pozbawiony silnego fabularnego spo­iwa, żywych sprawnych dialogów, rozpada się na szereg osobnych scen, rozwlekłych i zawikłanych monolo­gów. Być może zainteresuje konese­rów Gombrowicza. Jednak dla prze­ciętnego widza ten "Transatlantyk" to

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Transatlantycki Titanic

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 148

Autor:

JAKUB JANISZEWSKI

Data:

27.06.2000

Realizacje repertuarowe