1. "Trans-Atlantyk", powieść Witolda Gombrowicza, wydana po październikowym przełomie raz - w 1957 roku, w 10 tys. egzemplarzy - nie stała się, niestety, książką, która by była w stanie zaważyć na społecznym stosunku do spraw, jakie porusza. Homeopatyczna jej, jednorazowa dawka, wsiąkła w środowisku profesjonalistów literackich i krytycznych. Wywołała nie tyle twórczą wokół siebie dyskusję, ile wiele, także bałamutnych, a i nie do zweryfikowania, krążących w różnych środowiskach, sądów o jej antypolskości, antypatriotyźmie, itd., itp. Podobnie, z dodatkiem zresztą podejrzeń o jej "antypolonijność", zostało przyjęte przez środowisko emigracyjne, jej wcześniejsze, paryskie (1953) wydanie. Czego zaś chciał Gombrowicz (jeśli pisarską intencję można w pełni odnosić do dzieła)? Oto istotny, jak mi się wydaje, dla zrozumienia zamiaru autorskiego, fragment ze wstępu Gombrowicza do pierwszego, i jak dotychczas jedynego, kraj
Tytuł oryginalny
Trans-Atlantykiem z prozy na scenę
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy nr 25