EN

27.03.2008 Wersja do druku

Trans-Atlantyk, czyli antypolska robota

- Gombrowicz-Gonzalo to deprawator, pozer, arogant, lubieżnik, któremu oddaję hołd. Zgodnie z jego słowami, że nikt nigdy nie wyreżyseruje jego dzieła, tak jakby to zrobił on sam, za reżyserię "Trans-Atlantyku" przepraszam. Wiem tylko, że istnieje jeszcze młodość, której można ponoć wszystko wybaczyć - wyznaje reżyser PIOTR SIEKLUCKI przed premierą w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach.

Piotr Sieklucki (na zdjęciu), reżyser "Trans-Atlantyku", Gazeta Teatralna nr 7: Nic nie trzyma się kupy. Ani "Dzienniki" Gombrowicza, ani "Trans-Atlantyk", ani listy pisarza do najbliższych, ani fakty, ani struktura Wszystko staje się bełkotem. Niekompetencją. Pomieszaniem. Bluźnierstwem. Kpiną i hucpą. Wszystko staje się tym, czym cała polska literatura romantyczna, jak bełkotliwe są "Dziady" Adama Mickiewicza, jak kpiną są listy miłosne Juliusza Słowackiego do niby-matki, jak wyniszczająca choroba urzędnika Stanisława Wyspiańskiego. Od pierwszych słów w "Trans-Atlantyku" nic się nie zgadza. Groteska, pastisz, ironia. Gombrowicz zostaje w Argentynie na wieść o wojnie. A żadnej wojny nie było. Polski poranek 20, 21, 22 sierpnia 1939 roku był nadzwyczaj spokojny. Życie w Warszawie toczyło się jak zwykle. Lecz w tym czasie Ribbentropp i Mołotow podpisywali tajny pakt o "nieagresji" Niemiec i Rosji, dzieląc biedną zaściankową Polskę pomięd

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Trans-Atlantyk, czyli antypolska robota

Źródło:

Materiał nadesłany

www.teatr-zeromskiego.com.pl/galerie/aktualnosci/Gazeta_teatralna_7.pdf

Autor:

Piotr Sieklucki

Data:

27.03.2008

Realizacje repertuarowe