Śmiech, jaki wstrząsa finałem elbląskiego "Trans-Atlantyku", jest wieloznaczny. Z jednej strony puentuje przekazany obrazami osąd polskiej rzeczywistości emigracyjnej i narodowej tradycji. W głupocie i niedojrzałości swych rodaków upatruje autor uzasadnienie decyzji rozbratu i z Polską, i z tzw. Sprawą narodową. Adaptator i reżyser elbląskiego przedstawienia, Wiesław Górski, dobywa z tekstu karykaturalne, groteskowe rysy świata naszych rodaków, emigrantów, przeżywających wybuch wojny w ... Buenos Aires. Celem prezentacji jest uzmysłowienie odbiorcom małej nieadekwatności zachowań tychże w tym oczywiście również narratora - Witolda G. wobec zaistniałej sytuacji. Sama wojna dochodzi do głosu jedynie w docierających tu lakonicznych komunikatach, które w spektaklu dopełni się wyświetlanymi na specjalnym ekranie fotografiami z broniącego się dziś tam za Oceanem Westerplatte. Poza tym nic nie porusza powierzchni sadzawki, jaką stanowi b
Tytuł oryginalny
"Trans-Atlantyk" - bomba śmiechu
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Elbląska nr 20/384