"Mary Stuart" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Michał Gradowski w Gazecie Wyborczej - Poznań.
W "Mary Stuart" w Teatrze Nowym tytułowa bohaterka schodzi na drugi plan. I roztapia się w tłumie lawirantów, oszczerców i morderców. Mary Stuart (Bożena Borowska-Kropielnicka) na niewielkiej platformie czeka na egzekucję. Na pniu, na którym siedzi, niedługo spocznie jej głowa. Z dostojnej, królewskiej postawy niewiele zostało. Schorowana, cierpiąca kobieta czeka na śmierć. Ale zapach krwi budzi w niej demona - nawet własna śmierć jest dla Mary Stuart ekscytująca. Chce dotknąć topora, sprawdza listę gości, którzy przybędą na egzekucję. I tak już będzie z upadłą królową do końca - budzącą na przemian współczucie i pomieszany ze wstrętem strach. Czas wypełniają jej rozmowy z katem (Wojciech Ziemiański), który na drewnianym wozie, wraz z niemym pachołkiem, przygotowuje się do egzekucji oraz służbą. Na kata trzeba jednak patrzeć z perspektywy tego, co na scenie dzieje się później. A później zaludnia ją liczny orszak królowej: pok