XLIX Kaliskie potkania Teatralne podsumowuje Bożena Szal-Truszkowska w Życiu Kalisza.
Z bałaganu i wrzasku, jaki lubią urządzać na scenie młodzi kreatorzy, nic twórczego nie wynika. Jedynym głosem nadziei pozostaje rozpaczliwe wołanie o miłość, które raz po raz odzywało się ze sceny. Jeśli spojrzeć na propozycje sceniczne 49 kaliskich Spotkań Teatralnych z perspektywy werdyktu jury, który ogłoszono w ostatnim dniu imprezy (15 maja), to cały festiwal rysuje się jako jeden wielki traktat o nieuchronnej starości, umieraniu i przemijaniu. Nie tylko ludzi, także teatrów, stylów czy form, jak również sposobów postrzegania i interpretowania świata, który na naszych oczach również ulega totalnej destrukcji i rozpada się w jeden wielki chaos... Cóż twórcy proponują nam w zamian? W zasadzie nic, co mogłoby zapowiadać nową epokę. Zarówno z tego całego bałaganu i wrzasku, jaki lubią urządzać na scenie młodzi kreatorzy, jak i z owych przemilczeń i niedomówień, sytuujących się na przeciwległym biegunie, nic twórczego n