Obawiam się, że "Cymbelin" Szekspira należy do tych sztuk, do których szekspirolodzy długo jeszcze szukać będą właściwego klucza. Nie dlatego, żeby zrozumienie sztuki było aż tak karkołomnie trudne, ale dla przyczyny, że ta "czarna komedia" ma wiele zamków, a do każdej pasują inne klucze, wytrychów nie licząc. Kiedy chce się nowocześnie wystawić "Cymbelina", pokusa użycia wytrychu jest potężna. Lekcję tego dał w swoich niektórych interpretacjach sztuk szekspirowskich Jan Kott - ale że robił to w sposób efektowny i obwarowany wieloma pozorami prawdopodobieństwa, darowaliśmy mu to łatwo, a nawet zaakceptowali. I, w gruncie rzeczy, trudno mieć pretensje do współczesnego interpretatora, że pragnie przymierzyć klasyka do obowiązujących aktualnie kanonów filozoficznych i estetycznych. Jeden jest tylko warunek: konsekwencja. Otwieranie tego samego zamka kilkoma wytrychami na raz nie rokuje nic dobrego. A tak właśnie zrobił Je
Tytuł oryginalny
Tragifarsa według Szekspira
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 171