EN

24.07.1967 Wersja do druku

Tragifarsa według Szekspira

Obawiam się, że "Cymbelin" Szekspira należy do tych sztuk, do których szekspirolodzy długo jeszcze szukać będą właściwego klucza. Nie dlatego, żeby zrozumienie sztu­ki było aż tak karkołomnie trudne, ale dla przyczyny, że ta "czarna komedia" ma wiele zamków, a do każdej pasują in­ne klucze, wytrychów nie licząc. Kiedy chce się nowocześnie wy­stawić "Cymbelina", pokusa użycia wytrychu jest potężna. Lekcję tego dał w swoich nie­których interpretacjach sztuk szekspirowskich Jan Kott - ale że robił to w sposób efektow­ny i obwarowany wieloma po­zorami prawdopodobieństwa, da­rowaliśmy mu to łatwo, a na­wet zaakceptowali. I, w gruncie rzeczy, trudno mieć pretensje do współczesnego interpretatora, że pragnie przymierzyć klasyka do obowiązujących aktualnie kanonów filozoficznych i este­tycznych. Jeden jest tylko wa­runek: konsekwencja. Otwieranie tego samego zamka kilko­ma wytrychami na raz nie rokuje nic dobrego. A tak właśnie zrobił Je

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tragifarsa według Szekspira

Źródło:

Materiał nadesłany

Echo Krakowa nr 171

Autor:

Jan Pieszczachowicz

Data:

24.07.1967

Realizacje repertuarowe